Jak w temacie.
1. "Czego się śmiejesz, bambusie jeden? Twój pomysł okazał się guzik wart!"
2. "Niech to szlag! Jakiś wariat ukradł mi spluwę i lata nią po mieście, zabiajająć ludzi. A ja zamiast siedzieć w domu i grzmocić moją panią, łażę za nim z bambusem wystrojonym jak szczur na otwarcie kanału!"
3. "-Spokojnie, Jack!"
-Nie nazywaj mnie, Jack!
-Każdego faceta nazywam Jack!
-Ja się tak nazywam!
-Mogłem mówić do ciebie "głupku".
- Mogłem wymyślić coś gorszego."
4. "-Proszę o wódkę.
-Może być Brudny Rusek?
-Hahaha... Brudny drink dla czarnucha śmieszne!"
5. "-Koniec pitolenia kotka przy użyciu młotka. Gadaj co wiesz, albo spiorę cię na kwaśne jabłko
-Nie rób tego. Ja spiorę ciebie i będzie ci wstyd przed kumplami"
6. "-Jack, opowiedz mi bajeczkę!
-Pie... się!
-To moja ulubiona!"
Wpisujcie swoje!
W tym wspaniałym filmie rzeczywiście jest wiele dobrych i śmiesznych cytatów ale ten moim zdaniem jest najlepszy:
"-Jack, opowiedz mi bajeczkę!
-Pieprz się!
-To moja ulubiona! " :P
7. Siedze w ciupie od 3 lat, dostaję wzwodu gdy zawieje wiatr.
8. Robisz więcej hałasu niż stara piła łańcuchowa.
A to z drugiej części: Urodziłeś się tępy czy brałeś korki?
Nie za bardzo się da po polsku, bo np. w oryginale jest "Black Russian" a nie żaden "Dirty Russian". Lektor mnóstwo tego poprzekręcał.
Nie lektor - lektor czyta to, co wcześniej przetłumaczy odpowiednia osoba. Czyli tłumacz.
Zresztą to jak jest przetłumaczona dana wersją którą oglądałeś, tez ma znaczenie. Bo ja oglądałam dziś film na TVN 7 (nie wiem kto był tłumaczem) i było właśnie przetłumaczone dosłownie, czyli jako "czarny rusek".
dokładnie... ja np mam na VHS jedną z pierwszych wersji. i u mnie np. barman mówi "brudna z lodem"
albo to z bajeczką
- Jack, opowiedz mi bajeczkę
- wal konia
- to moja ulubiona
albo pierwsze ich spotkanie jak Hammond krzyczy do Jacka "wyciągnij mnie stąd" to na koniec krzyczy w tych nowszych lektorach "pieprz się" a u mnie jest "niech ci się stolec wypsnie" :) choć prawidłowo przetłumaczone jest to pierwsze.
"Niech ci się stolec wypsnie" - serio?, hehe :D
Ale z "waleniem konia" jakoś bardziej by tu pasiło.
Mnie z kolei cała scena w barze rozwaliła. Genialna po prostu. Nie dość, że San Francisco (jedno z największych miast w USA, Kalifornia, co też dość znamienne dla tego fragmentu), a tu same rednexy (czyli ichnie buractwo), Głębokie Południe Stanów, flaga Konfederacji, rasizm, ku klux klany i udawany czarny glina, który rozstawia ich wszystkich po kątach, wymachując im przed nosami pożyczoną odznaką, a do tego jeszcze te 'obmacywanki'. Szlag ich pewnie trafiał, że czarny ich dotyka. A ja prawie turlałam się ze śmiechu po podłodze ;D