Po kolejnym seansie też tak sądzę. Może dlatego, że postaci współpracujące z Foley'em są zabawniejsze niż w cz. 1 (np Jeffrey czy Rosewood, mój prywatny ulubieniec). Scen akcji też jest więcej, podobnie zapadających w pamięć dialogów. Jedynka wygrywa głównie dzięki Stevenowi Berkoffowi (genialny jako czarny charakter), no i większej ilości dobrych kawałków.
Osobiście uważam obie pierwsze części BHC za jedne z najlepszych komedii sensacyjnych w historii kina i jedne z lepszych filmów lat 80..
Lepsza od jedynki zajebista jest 2 a w szczególności Judge Reinhold ten koleś jest przechujem 9/10
wg mnie pierwsza jest lepsza "he he he" jak dawał Axel, ale 2 tez bardzo lubie. Trojka zupenie z tylu. Bridgette N. jako Carla poprostu zamiata, najbardziej gdy zepsul jej sie samochod :)
Obie stawiam na równi: 9/10. Natomiast trójka to też dobry film, lecz już nie tak ponadczasowy, choćby ten granatniko-magnetofon prezentowany przez Serge'a - może kiedyś śmieszył, teraz to już raczej humor specyficzny. No i nie ma Taggarta :(
Ja wolę dwójkę. Bardziej podoba mi się sposób prowadzenia i pokazania akcji Scott'a, Oczywiście jedynka to również arcydzieło komedii sensacyjnej. Trójka znacznie słabiej, racja.
Ja wolę jedynkę. Naturalny, świeży humor. Dwójka to taka rzemieślnicza sensacja.