Szkoda że moich 2 ulubionych aktorów ma się ku końcowi, zauważyliscie że wielki aktor ma 3 wyjscia, zostać reżyserem, grać w filmach familijnych/klasy b lub ciągnąć dalej co zapoczątkował i starać sie trzymać klasę. Szkoda że Panowie odkąd stali się gwiazdorami to już nie robią filmów pod siebie, tylko dostają gotowe propozycje w których nie umieją się odnaleźć (choć carrey w dramatach sobie radzi) chodzi mi głównie o komedie. Ich najlepsze dzieła to tam gdzie mieli swobode w scenariuszu i w swojej grze aktorksiej. Carrey jest tu troche do przodu Bruce Wrzechmogogący trzyma poziom, a Murphy już sie wypalił i wątpie żeby pokazał klase z 48H czy Gliniarzy....co wy na to
Co do Eddiego to się zgadzam, że pomału się wypala i nie chce mu się za
bardzo grać ale może nas jeszcze zaskoczy jakimś filmem na miarę
gliniarza z beverly hills. Wydaje mi się, że w niektórych filmach takich
jak ,,Gruby i chudszy``było go za dużo, achciał zagrać wszystkich a tak
sie nie da niestety...
A co do Carreya to niekoniecznie powiedziałbym, ze się wypala...
pozdro